Kazalnica (2159 m n.p.m.) jest zakończeniem jednej z bocznych grani Mięguszowieckiego Szczytu Czarnego (2410 m n.p.m.). Jej ściana, obrywająca się nad Czarny Staw pod Rysami, liczy około 550 m wysokości. Przebiegają tędy jedne z najtrudniejszych dróg wspinaczkowych w Tatrach.
Historia zdobywania tej najsłynniejszej w polskich Tatrach ściany sięga lat trzydziestych XX w. Pierwszą drogę poprowadzili na niej Roman Grabowski, Zbigniew Korosadowicz i Jan Staszel. Biegnie ona jednak prawym skrajem urwiska i omija główne trudności. Pierwszą drogę prowadzącą środkiem ściany poprowadził fenomenalny w tamtych czasach zespół Andrzej Łapiński – Kazimierz Paszucha. Było to największe osiągnięcie polskiego taternictwa przed 1945 r. Pierwsze powtórzenie tej drogi miało miejsce dopiero dziesięć lat później. W 1955 r. Jan Długosz oraz Czesław Momatiuk przeszli rekordowo trudną wówczas drogę z lewej strony ściany. Pierwszy raz została wtedy zastosowana metoda osadzania haków we wcześniej wywierconych otworach. Pozwalało to na pokonywanie zupełnie gładkich płyt oraz przewieszek. Jan Długosz, prekursor tej techniki w Tatrach, posłużył się nią później do przejścia słynnego wariantu „R” na Mnichu. W latach sześćdziesiątych XX w. głównym problemem ściany stała się droga prowadząca wielkim filarem. Dokonał tego czteroosobowy zespół: Andrzej Heinrich, Lucjan Saduś, Janusz Kurczab i Krzysztof Zdzitowiecki. Swoją kilkudniową wspinaczkę zakończyli 2 lipca 1962 r. W tym samym dniu na łatwej grani Kościelców podczas pracy instruktorskiej zginął Jan Długosz.
Ściana Kazalnicy była również eksplorowana zimą. Pokonywanie w miesiącach zimowych najtrudniejszych wówczas dróg przygotowywało polskich wspinaczy do zdobywania trudnych szczytów w innych, wyższych górach. Późniejsi słynni himalajscy wspinacze z Jerzym Kukuczką na czele, swoje nieprzeciętne umiejętności doskonalili właśnie na tej ścianie.
Kazalnica często bywała miejscem prowadzenia akcji ratunkowych. Do najsłynniejszych należy wyprawa z 1964 r. po dwójkę czeskich taterników, Jana Fabika i Milana Hasalę. Utknęli w środkowej części drogi Momatiuka. Do ratowania wspinaczy wykorzystano tzw. zestaw Grammingera – stalowe liny z mechanizmem hamującym, na których opuszczał się od góry ratownik. Akcja odbywała się w fatalnych warunkach pogodowych. Ponadto ratownicy nie używali radia do komunikacji. Zjeżdżający na linie ratownik nie miał żadnego kontaktu z opuszczającymi go kolegami, co o mało nie zakończyło się kolejnym wypadkiem. Stalowa lina zaklinowała się w szczelinie unieruchamiając wiszącego, podczas gdy koledzy obsługujący hamulec, nie przestawali wydawać luzu. Niekontrolowane uwolnienie się liny zakończyłoby się śmiertelnym szarpnięciem. Zjeżdżającymi w dwóch turach ratownikami byli Józef Uznański i Stanisław Janik. Pobili wówczas rekord świata w zjeździe w zestawie Grammingera pokonując przepaść głęboką na 480 m. Niestety udało się uratować tylko jednego taternika.