Zamarła Turnia (2179 m n.p.m.) jest szczytem leżący w bocznej grani odchodzącej od Świnicy (2301 m n.p.m.). Znajduje się na trasie Orlej Perci. Ścieżka turystyczna omija wierzchołek od strony północnej. Swoją sławę Zamarła Turnia zawdzięcza południowej ścianie, która choć niewysoka (140 m), przez wiele lat stanowiła jedno z największych wyzwań przedwojennego taternictwa. Pierwsze próby zdobycia południowej ściany Zamarłej Turni podejmowali słynni bracia Gyula i Roman Komarniccy. Udało im się pokonać około dwie trzecie wysokości ściany, a wspinaczka omal nie zakończyła się tragicznie, gdy Gyula odpadł od ściany i wykonał blisko dziesięciometrowy lot. Na szczęście lina nie pękła i cała przygoda zakończyła się szczęśliwie. Kolejne próby podejmowali Aleksander Schiele oraz Jędrzej Marusarz. Ze ścianą zmierzył się również Mieczysław Świerz, ale i jego próby okazały się nieskuteczne. Dopiero w 1910 r. pierwszego przejścia południowej ściany Zamarłej Turni dokonała czwórka wybitnych zakopiańskich taterników: Henryk Bednarski, Leon Loria, Józef Lesiecki oraz Stanisław Zdyb. Był to wówczas rekord, jeśli chodzi o trudności pokonywanych dróg. Droga ta otrzymała V stopień w dotychczasowej czterostopniowej skali trudności wspinaczek tatrzańskich. O randze drogi stanowił fakt, że po pierwszych dziesięciu latach od jej powstania powtórzono ją zaledwie pięć razy.
Przez wiele lat południowa ściana Zamarłej Turni otoczona była złą sławą, gdyż rozegrało się na niej wiele dramatycznych wypadków. We wrześniu 1917 r. drogę próbowali pokonać Rafał Malczewski (syn znanego malarza - Jacka Malczewskiego) oraz Stanisław Bronikowski. Zespół, aby ułatwić sobie wspinaczkę, założył wcześniej od góry linę, która miała pomóc w pokonaniu najtrudniejszego miejsca. Wspinający się na prowadzeniu Bronikowski, gdy zobaczył koniec zwisającej liny, zignorował zasady asekuracji i wyszedł piętnaście metrów ponad ostatni przelot. Gdy był już niedaleko i chciał sięgnąć końca zwisającej liny, pośliznął się odpadł. Tak silnego szarpnięcia nie wytrzymała jego lina i Bronikowski rozbił się o piargi u stóp ściany. Od tego momentu miejsce to nazywane jest Rysą Bronikowskiego. Dziesięć lat później na Zamarłej Turni zginął znany awangardowy artysta Mieczysław Szczuka. Zabrał na wspinaczkę młodych, niedoświadczonych taterników i to najprawdopodobniej ich błąd w asekuracji doprowadził do tragicznego wypadku. Jednak najsłynniejsza tragedia na Zamarłej Turni rozegrała się 6 października 1929 r. Zginęły wtedy dwie utalentowane młode taterniczki – siostry Lida i Marzena Skotnicówny. Tego dnia ponad zespołem dziewcząt wspinali się zakopiańscy taternicy, prowadzeni przez Bronisława Czecha. Pod kluczowym miejscem drogi zostawili oni siostrom wbity hak. Gdy Bronisław Czech kończył pokonywać najtrudniejsze miejsce, zobaczył pod sobą spadające dziewczęta. Odnalezione na piargach ciała były związane liną. Dopiero rok później na ścianie odnaleziono wbity przez Czecha hak, z którego asekurowały się siostry. Przyczyną wypadku był wpięty do niego karabinek, który nie wytrzymał szarpnięcia liny.
Zamarła Turnia stała się również tematem literackim. Pisał o niej Jan Długosz w swoich górskich opowiadaniach. Julian Przyboś jest autorem wiersza, poruszającego temat śmierci Skotnicówien, zaliczanego dziś do klasyki poezji awangardowej. Z kolei Stanisław Piasecki w 1929 r. napisał powieść pt. W potrzasku, której akcja rozgrywa się właśnie na tej ścianie.