Miasteczko Galicyjskie położone jest przy ulicy Lwowskiej 226 w Nowym Sączu. Jest filią Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu. Sąsiaduje z Sądeckim Parkiem Etnograficznym. Miasteczko Galicyjskie zostało zbudowane jesienią 2010 r. za sumę około 24 milionów złotych, z czego ponad połowę pokryto ze środków unijnych. Atrakcją jest wizualizacją typowego miasteczka zachodniej Galicji z przełomu XIX i XX w., których niegdyś na okolicznych terenach było sporo. Budynki składające się na miasteczko są niestety tylko rekonstrukcjami tych obiektów, które w większości się nie zachowały.
Dominantą miasteczka jest ratusz, który jest budowlą zrealizowaną na podstawie planów ratusza w Starym Sączu, którego nigdy nie wybudowano. Projekt powstał w 1807 r., tuż po pożarze poprzedniego ratusza i możliwe, że nawiązuje do jego wyglądu. Poza pomieszczeniami przeznaczonymi dla urzędników i władz miejskich, projekt przewidywał przestrzeń handlową na parterze, a w wieży areszt. Dzisiaj wewnątrz znajduje się sala konferencyjna, kawiarnia, sala na wystawy czasowe, biura i pokoje gościnne. Po południowej stronie ratusza znajdują się dwa budynki starosądeckie. Pierwszy stanowi rekonstrukcję domu z XIX w., stojącego niegdyś w pierzei jednej z ulic. Wewnątrz urządzono pracownię zegarmistrzowską oraz fotograficzną, gdzie można sobie zrobić stylowe zdjęcie. Drugi wzorowany jest na zachowanym do dziś warsztacie garncarskim o barokowo-klasycystycznych formach, z pięknymi szczytami. Dzisiaj odbywają się tu pokazy wyrobu garnków glinianych.
Po północnej stronie ratusza znajduje się remiza strażacka, której oryginał zbudowany po I wojnie światowej stał w Lipinkach niedaleko Gorlic i został przeniesiony do skansenu w Sanoku. Wewnątrz znajdują się wozy strażackie oraz elementy ekwipunku. Budynek wieńczy wieżyczka służąca do suszenia węży. Obok remizy znajduje się kapliczka wzorowana na oryginale z XIX w., znajdującym się na rynku w Zakliczynie. W kapliczce stoi figura św. Floriana, patrona strażaków i orędownika w sprawach pożarów. Na tyłach ratusza znajduje się klasycystyczny dwór szlacheckiej rodziny Pieniążków, który powstał na początku XIX w. w Łososinie Górnej. Jest to parterowy budynek nakryty czterospadowym dachem z dwoma bocznymi skrzydłami na tyłach budowli. W fasadzie frontowej widać charakterystyczny dla polskich dworków ganek, w tym przypadku wsparty na czterech kolumnach. Dwór w czasie rabacji galicyjskiej został zajęty przez chłopów i zniszczony, przy okazji dotkliwie pobito modlącego się w kościele Jana Pieniążka, który w wyniku poniesionych urazów zmarł. Jego żonę Marię z Dunikowskich Pieniążkową obrabowano i pokaleczono. Po śmierci ostatniego właściciela z rodziny Pieniążków majątek został rozparcelowany. W latach międzywojennych we dworze otwarto Górską Szkołę Agrarną, która uczyła mieszkańców beskidzkich wsi jak uprawiać trudną górską ziemię. Dwór spłonął w 1980 r. W zrekonstruowanym budynku mieści się dzisiaj specjalistyczna biblioteka muzealna wraz z czytelnią.
Wzdłuż pierzei południowej rynku stoją cztery domy. Idąc od strony ratusza pierwszy z nich jest kopią niezachowanego budynku z XIX w. z Lanckorony. Warto zwrócić uwagę na charakterystyczny przyczółkowo-naczółkowy dach oraz okap. Wnętrze wypełnia aranżacja apteki oraz gabinetu dentystycznego. Można tutaj natrafić na pokazową produkcję medykamentów oraz sprzedaż ziół. Następne trzy domy to rekonstrukcje budynków, które znajdowały się lub dalej stoją przy rynku w Krościenku nad Dunajcem. Pierwszy to osiemnastowieczny budynek stojący do dziś przy krościeńskim rynku. Można w nim zobaczyć ekspozycję sztuki ludowej – malarstwa na szkle i rzeźby. Często wystawiane są również dzieła amatorów z ośrodka artystycznego w Paszynie. Pierwowzór drugiego budynku również pochodzi z XVIII w. W środku odbywają się warsztaty snycerskie – częstego rzemiosła w beskidzkich wsiach. W ostatnim budynku przy tej pierzei można kupić pamiątki z miasteczka. Domek jest rekonstrukcją niezachowanego oryginału z XIX w.
Przy pierzei północnej stoją trzy domy. Pierwszy od strony ratusza, z wydatnym podcieniem to dom krawca, którego pierwowzór z przełomu XVIII i XIX w. do lat sześćdziesiątych stał przy rynku w Czchowie. Można tutaj trafić na warsztaty rzemiosła krawieckiego. Następna jest „Cukiernia Lwowska”, która nawiązuje do budynku z XIX w., stojącego przy rynku ciężkowickim, nakrytego łamanym dachem polskim. Wewnątrz okazjonalnie można zakupić wyroby cukiernicze i piekarskie. Ostatni jest urząd pocztowy z XIX w. Oryginał do dziś stoi przy rynku w Lipnicy Murowanej, ale został całkowicie przebudowany.
W środku pierzei wschodniej znajduje się rekonstrukcja osiemnastowiecznej karczmy z Orawki, która niestety nie przetrwała II wojny światowej. Można w niej zjeść dania, które serwowano za czasów Austro-Węgier. Karczmy, podobnie jak urzędy pocztowe, budowane były sieciowo i stawiano je przy szlakach handlowych, traktach, w odległości jednego dnia drogi od siebie. Tym sposobem handlarz jadący z towarem mógł codziennie bezpiecznie przenocować pod dachem. Podobnie jak ta z Orawki, karczmy miały duże wrota, a za nimi przelotową sień, przez którą wóz mógł przejechać na zaplecze. Tam znajdowało się miejsce dla koni. Po prawej i lewej stronie sieni widać izby, które mieściły pomieszczenie stołowe, izby dla gości, kuchnię i mieszkanie karczmarza.
Po południowej stronie karczmy stoi kopia osiemnastowiecznego budynku z Zakliczyna, w którym dzisiaj ulokowano recepcję i kasę biletową. Po północnej stronie znajduje się kopia niewielkiego budynku sklepu kolonialnego z Zakliczyna z XIX w. Ekspozycja zaaranżowana jest w duchu sklepu z asortymentem absolutnie wszelakim. Czasami można tutaj zakupić różne dobroci produkcji domowej. Warto zwrócić uwagę na osadzenie dachu budowli na słupach tak, że ściany nie pełnią funkcji nośnej. Genezy takiej architektury w Zakliczynie należy szukać jeszcze za czasów lokacji w XVI w., kiedy mieszkańcy dostawali ziemię i duże zwolnienia podatkowe. Musieli jednak spełnić jeden warunek: wybudować dom w przeciągu jednego roku, bo w przeciwnym wypadku ziemia przejdzie na własność miasta. Wymyślono więc, że więźbę dachową oprze się bezpośrednio na słupach, a niezależne od niej ściany postawi się z lichych materiałów. Takie rozwiązanie pozwoliło na szybkie i mniej kosztowne wybudowanie domu oraz późniejszą, łatwą wymianę ścian na znacznie solidniejsze. Potrzeba jest matką wynalazku.
Za sklepem kolonialnym stoją kolejne dwa dziewiętnastowieczne domy z Zakliczyna. Pierwszy to zakład fryzjera i magla z tematyczną ekspozycją, a drugi to posterunek żandarmerii.
W obrębie rynku znajdują się jeszcze dwa inne obiekty. Nieodłączną dla galicyjskich miasteczek była ogólnodostępna studnia. Tę skonstruowano w oparciu o wzorce ze Starego Sącza oraz Krościenka. Ma ośmioboczną formę z stylowym zadaszeniem. Obok stoi kapliczka wzorowana na stojącej do tej pory w Czchowie. Poświęcona jest Janowi Nepomucenowi, który obok św. Floriana był jednym z najpopularniejszych beskidzkich świętych. Można zaryzykować stwierdzenie, że niemal w co drugiej galicyjskiej wiosce podobiznę któregoś z tych świętych znajdziemy. Św. Jan Nepomucen jest orędownikiem w sprawach powodzi, więc często można spotkać jego figury również przy mostach, przeprawach, nad strumieniami lub przy polach.